W badanym przez NIK okresie przejezdność na trasie Green Velo została zachowana, jednak nasza kontrola wykazała wiele nieprawidłowości dotyczących właściwego utrzymania stanu technicznego dróg i mostów po których przebiega szlak, a także braki w jego oznakowaniu. Na niektóre problemy zwrócono uwagę dopiero w trakcie naszej kontroli.
Home Poland Podlasie Powiat wysokomazowiecki Lodging Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek (Lodging) is located in Powiat wysokomazowiecki, Podlasie, Poland. Address of Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek is 64, Kładka Rowerowa Śliwno - Waniewo Green Velo Wschodni Szlak Rowerowy, Poland. Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek can be contacted at +48 515 619 040. Gospodarstwo Agroturystyczne Magiczny Zakątek has quite many listed places around it and we are covering at least 61 places around it on Address 64, Kładka Rowerowa Śliwno - Waniewo Green Velo Wschodni Szlak Rowerowy, Poland Opening hours MondayOpen 24 hoursTuesdayOpen 24 hoursWednesdayOpen 24 hoursThursdayOpen 24 hoursFridayOpen 24 hoursSaturdayOpen 24 hoursSundayOpen 24 hours Also listed in Hotels Guest House Lodging Services Rooms On Hire Couple Friendly Hotels 1 Star Hotels Home Stay Photos Write a review Reviews No reviews available.. Be the first!! Some of the Lodging places around Powiat wysokomazowiecki, Podlasie Lodging in Powiat wysokomazowiecki, Podlasie
(18-218) Waniewo - 67 Kładka Rowerowa Śliwno - Waniewo Green Velo Wschodni Szlak Rowerowy. 4.33/5. Erstellt am 16.06.2022 durch pawelc #336924 - Umgeben von Natur. Green Velo to najdłuższy szlak rowerowy w Polsce. Szlak jest nowy, jednak opinie o nim są różne. Green Velo czy Green Failo? Postanowiłem to sprawdzić pokonując szlak w województwie warmińsko-mazurskim i podlaskim… Jak było? Czy warto? Start: Olsztyn Meta: Białystok Odległość: 502km Czas: 4 dni MAPA GREEN VELO: Olsztyn – Białystok Pobierz ślad wyprawy: GPX | KML | RAR Pobierz ślad szlaku Green Velo: GPX | KML | RAR Przydał Ci się artykuł? Skorzystałeś z pliku GPX? Możesz za to podziękować stawiając mi kawę :) blok reklamowy SPIS TREŚCI Wstęp Organizacja wyprawy Dzień 1: Do Green Velo… między polami rzepaków w towarzystwie bocianów Dzień 2: Szutrami na koniec świata Dzień 3: Jeziora, rzeki, lasy… wypadki! Natura pozwala się zapomnieć Dzień 4: Łośtrożnie do Białegostoku Podsumowanie Galeria zdjęć . Green Velo to najdłuższy szlak rowerowy w Polsce. Przebiega przez pięć województw wschodniej Polski i ma długość ponad 2000km. Szlak jest nowy został ukończony w grudniu 2015 roku, jednak opinie o nim są różne. Green Velo czy Green Failo? Postanowiłem to sprawdzić! Pojechaliśmy w trzech, w wyprawie rowerowej towarzyszyło mi dwóch kumpli: jeden z Krakowa, drugi z Warszawy. Obaj aktywni fizycznie, uprawiający różne dyscypliny sportu, ale na rowerze ich „życiówki” to zaledwie 80km w jeden dzień. Na wyprawę rowerową to marny wynik, no ale „Krakowiak” biega, gra w piłkę, chodzi po górach, a „Warszawiak” ma tyle mięśni co Ja i „Krakowiak” razem! Myślę, dadzą radę! Udało nam się wygospodarować 4 dni wolnego. Już dużo wcześniej wybór padł na Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo, ale jaki odcinek? Zdecydowaliśmy się na województwa warmińsko-mazurskie i podlaskie. Wiedzieliśmy, że skończymy wyprawę w Białymstoku, jednak problem był z miastem startu. Początkowo miał być Elbląg, jednak w 4 dni do Białegostoku byśmy nie dojechali i postanowiliśmy wyruszyć z Olsztyna. Tak wiem! W Olsztynie nie ma Green Velo i uważam to za duży błąd. Olsztyn to miasto wojewódzkie, do którego najłatwiej się dostać z różnych miejsc w Polsce, dlatego powinna być tam nitka łącząca z Green Velo. ZOBACZ TAKŻE: Green Velo: Białystok – Lublin Green Velo przyciąga! Czy warto? Jakimi drogami jedziemy? Co ciekawego zobaczymy? Relacja z wyprawy rowerowej po Green Velo Białystok – Lublin… . ORGANIZACJA WYPRAWY Mam ekipę, trasa wyznaczona, ale co z dojazdem… Jak to organizacyjnie połapać, żeby trzech chłopa z różnych części Polski: Katowice, Kraków, Warszawa, spotkało się w jednym czasie w Olsztynie, a później o podobnych godzinach wrócili do domów z Białegostoku?! Z Katowic jest tylko jeden pociąg na dzień do Olsztyna – jedzie 6 godzin i na miejscu jest o 20:00. Nie ma szans, dzień w plecy! Wymyśliliśmy, że „Krakowiak” weźmie samochód, po drodze zabierze mnie i pojedziemy do „Warszawiaka”. Z Warszawy pociąg był idealnie, bo 5:50 wyjeżdżał, a w Olsztynie był o 8:45. Powrót z Białegostoku miał być pociągiem IC o 20:00, ale dwa tygodnie przed wyprawą był problem z wolnymi miejscami na rowery i kupiliśmy bilety dla nas i dla rowerów na TLK o 17:50. Mimo że pociąg ten nie oferował przewozu rowerów to bilet dało się kupić i wagon dla rowerów też był! Niemożliwe nie istnieje! Północno – wschodnia Polska to piękne zielone tereny, dlatego zdecydowaliśmy się na biwakowanie. Zabraliśmy jeden czteroosobowy namiot (bo „Warszawiak” duży jest), śpiwory, maty i biwakowy sprzęt kuchenny. Prognozy pogody fantastyczne, morale wysokie – ruszamy! Wyprawa odbyła się w terminie . DZIEŃ 1: Do Green Velo… między polami rzepaków w towarzystwie bocianów 115km, Olsztyn – Jezioro Rydzówka Olsztyn, dworzec PKP, 9:00 rano, napełniliśmy bidony i bukłaki no i wystartowaliśmy. Ulicą Jagiellońską szybko opuściliśmy miasto i kierowaliśmy się na północ. Jechaliśmy asfaltem przez małe miasteczka niebieskim szlakiem rowerowym. Za Frączkami wjechaliśmy na zielony szlak rowerowy, który prowadził nas do Radostowa. Zaczęły się polne, piaszczysto – kamieniste drogi, a w krajobrazie pojawiły się niewielkie pagórki, które zachwycały soczystą zielenią i żółcią. To właśnie pola rzepaku, a także niezliczona ilość bocianów zrobiły na nas największe wrażenie. Przez wsie: Żegoty, Tolniki Wielkie i Kobiela dojechaliśmy do Kiersnowa, a tam naszym oczom ukazały się pierwsze pomarańczowe tabliczki Green Velo. Dojazd z Olsztyna do Green Velo, dzięki zróżnicowanej nawierzchni, bardzo małym ruchu samochodowym i pięknym krajobrazom, był bardzo przyjemny i ciekawy. Jechaliśmy asfaltem i co chwilę mijaliśmy jaskrawo pomarańczowe tabliczki informujące nas, gdzie mamy jechać. W Krekolach odbiliśmy w prawo i szutrem dojechaliśmy do wsi Krawczyki. Tam opuściliśmy Green Velo i skrótem pojechaliśmy przez wieś Osieka do Bartoszyc. Musieliśmy trochę ściąć dystans, żeby wyrobić się czasowo i fizycznie, był to pierwszy z czterech skrótów na jakie pozwoliliśmy sobie podczas całej wyprawy. W Bartoszycach od razu kierowaliśmy się na Stare Miasto, gdzie Bramą Lidzbarską z 1468 roku wjechaliśmy na Rynek. Była godzina 13:00, więc czas na obiad. Wybraliśmy restaurację Bazyliszek i zamówiliśmy olbrzymie kotlety. Dobrze nakarmieni i z podładowanymi telefonami (dzięki uprzejmości miłej Pani) udaliśmy się na odpoczynek nad rzeką Łyną. Rozłożeni nad brzegiem rzeki odpoczęliśmy i po godzinie 14:00, naładowani promieniami słońca, ruszyliśmy dalej. Mięśnie wystygły, brzuchy pełne, a przed nami pojawia się niewielki podjazd… no i poszła pierwsza wiązanka „Warszawiaka”: „K***, j*** podjazdy!”. Dobrze, że nie wybraliśmy odcinka Green Velo na Pogórzu Karpackim. Za Bartoszycami skręciliśmy w prawo i jechaliśmy słabej jakości drogami asfaltowymi. W miejscowości Liski minęliśmy byłą największą w Polsce stadninę koni. Do dziś hoduje się tam słynne konie trakeńskie. Następnie dojechaliśmy do Sępopola, gdzie od razu w oczy wpada gotycki kościół parafialny z wieżą o wysokości 56 metrów. Za miasteczkiem dołączyło do nas dwóch starszych Panów, którzy robili sobie pętle z Bartoszyc. Towarzyszyli nam prawie 15km, po czym odbili w prawo na Korsze, a my w lewo na Barciany. Jechaliśmy pięknymi, nowymi ścieżkami rowerowymi, wylanymi gładkim jak stół asfaltem. Za Barcianami jednak równiutkie ścieżki się kończą i wjechaliśmy na mocno kamienistą drogę. Odcinek trudny, prędkość mocno zmalała, a nas nieźle wytrzepało. Wymęczeni odcinkiem dojechaliśmy do Srokowa, gdzie zrobiliśmy zakupy na noc. Z dodatkowym balastem, ale już asfaltowymi ścieżkami rowerowymi wzdłuż drogi wojewódzkiej wspinaliśmy się na najwyższy dotychczas podjazd. Każdy w swoim tempie wjechał na górę, a na zjeździe po lewej stronie dojrzeliśmy ciekawe miejsce. Jezioro Rydzówka, a na brzegu drewniany domek z toaletą i prysznicami, altanka, miejsce na ognisko i molo. Wszystko nowe i wybudowane ze środków unijnych. W planach mieliśmy nocowanie nad Jeziorem Mamry kilka kilometrów dalej, ale zgodnie stwierdziliśmy, że to idealne miejsce na biwak. Było już po 19:00, więc szybko rozbiliśmy namiot, a przez to, że łazienki były zamknięte, mieliśmy okazję popluskać się w jeziorze. Słońce powoli zachodziło, a my zabraliśmy się za rozpalanie ogniska. Biwak w pełni! . DZIEŃ 2: Szutrami na koniec świata 126km, Jezioro Rydzówka- Mierkinie 7:00 rano, budzik! Piękny, słoneczny poranek, który nas nieco rozleniwił. Spakowanie biwaku i zrobienie kisielu z bakaliami, żeby nie jechać z pustym żołądkiem, zajęło nam ponad 2 godziny! Organizacja fatalna! O 9:15 leniwie weszliśmy na rowery, ale przez pierwsze metry wszyscy jechaliśmy na stojąco, wiadomo czemu… Dojechaliśmy do Jeziora Mamry, chwila odpoczynku w MORze i pojechaliśmy asfaltowymi ścieżkami rowerowymi do Węgorzewa. Tam zaliczyliśmy sklep i w kolejnym MORze, tuż za miastem, zatrzymaliśmy się na solidne śniadanie. A co! Przecież czas rewelacyjny. MOR (Miejsce Obsługi Rowerzystów) – wyposażone w wiaty, ławki, kosze na śmieci, stojaki na rowery, tablice informacyjne i często też toalety. Rozmieszczone są średnio co 9km i idealnie nadają się do odpoczynku i przyrządzenia posiłku. Przejechaliśmy raptem 14km a na zegarku dochodzi 11:00! Za Węgorzewem wjechaliśmy na drogi szutrowe, które zrobione są na starym nasypie kolejowym. Jechało się przyjemnie, brak podjazdów, a wokół mnóstwo zieleni. Nawierzchnia zmienia się dopiero za wsią Jabłońskie. Do Gołdapi wjechaliśmy ścieżką rowerową z kostki brukowej. Miasto ma status uzdrowiska, a także jest ośrodkiem narciarskim z 5 wyciągami i 2 kilometrami tras zjazdowych. Godzina 14:00, idealny czas i miejsce na obiad. Wybieramy restaurację Matrioszka i zamawiamy tradycyjną i bardzo popularną potrawę w tym rejonie – kartacz. Nie był to obiad, który by nas wzmocnił energetycznie przed dalszą częścią trasy, ale warto było spróbować. Za miastem jeszcze popedałowaliśmy trochę ścieżkami rowerowymi, a potem wjechaliśmy do lasu. Tam kilka cięższych podjazdów, szczególnie dla „Warszawiaka”, ale tereny, które później zobaczyliśmy wynagrodziły wszystko. Po lewej piękne Jezioro Czarne, po prawej malowniczy, pagórkowaty teren i zielone łąki, na których pasły się stada krów lub owiec. Bajka! Od wsi Barcie jechaliśmy asfaltowymi ścieżkami rowerowymi. Tu też miała miejsce pierwsza akcja „Krakowiaka”. Wjechałem szybciej na podjazd, szybko z niego zjechałem i byłem ponad 100 metrów przed chłopakami, którzy razem wjechali na podjazd, ale na zjeździe „Warszawiak” w swoim stylu przyspieszył, żeby rozpędzić się przed kolejnym podjazdem, a „Krakowiak” został z tyłu. Ja stanąłem na boku ścieżki, żeby zerknąć na mapę i nagle „boom!”. „Krakowiak” na zjeździe też sobie zerknął na mapę i nie zauważył, że się zatrzymałem. Wpakował się we mnie, ale na szczęście kołem trafił w sakwę z ubraniami. Szczęście w nieszczęściu, nic się nie stało ani nam, ani rowerom. Parę centymetrów w prawo i koła zósemkowane, a w lewo – mogłaby być porządna kraksa! Kolejną atrakcją drugiego dnia były mosty w Stańczykach. Znaki poinformowały, żeby skręcić w prawo na drogę asfaltową. Po chwili stromy i długi zjazd, gdzie lecieliśmy z prędkością ponad 50km/h. Wiadomo, jak był zjazd to musi być i podjazd. W połowie podjazdu zatrzymaliśmy się podziwiać wysokie na 36 metrów mosty kolejowe, pozwalające przekroczyć dolinę rzeki Błędzianki. Trochę żałuję, ale na mosty się nie wspięliśmy, chwilę odpoczęliśmy i ruszyliśmy na drugą część podjazdu. Tekst „Warszawiaka” o podjazdach był już tak często słyszany, że stał się kultowym. Znów wjechaliśmy na drogi szutrowe i przez małe wioski, w których dzieci wołały na nas „Intruzi!”, dojechaliśmy do asfaltowej ścieżki rowerowej prowadzącej na trójstyk granic. W międzyczasie „Krakowiakowi” pod koło wpadł pies (nic mu się nie stało), a na zjeździe tuż przed trójstykiem, mało brakło, a wjechałby w przebiegającego lisa! Obejmując granitowy obelisk byliśmy w trzech państwach jednocześnie: w Polsce, na Litwie oraz ogrodzonej i zakazującej wstępu Rosji. Na południe od obelisku biegnie również granica województwa warmińsko – mazurskiego i podlaskiego, która jest też historyczną granicą Mazur i Suwalszczyzny. Chmara komarów sprawiła, że musieliśmy szybko stamtąd uciekać. Wjechaliśmy do województwa podlaskiego. Zapasy jedzenia i wody zaczęły się kończyć, planowane miejsce docelowe na biwak – Jezioro Hańcza. Szutrami i słabymi drogami asfaltowymi mijamy kolejne wioski jednak ani sklepu, ani żywej duszy nie widać, nawet w Kłajpedzie. Jest już po 20:00, powoli zastaje nas zmrok, a my jedziemy już na oparach i do tego nie mamy wody i jedzenia na noc. Gdy wjechaliśmy do wsi Mierkinie i zobaczyliśmy gospodarstwo agroturystyczne nawet chwili się nie zastanawialiśmy. To było najlepsze rozwiązanie na tamtą noc. Gospodarze bardzo ciepło nas przyjęli. Dostaliśmy bogatą jajecznicę, czteropak piwa, łóżko i prysznic! . DZIEŃ 3: Jeziora, rzeki, lasy… wypadki! Natura pozwala się zapomnieć 142km, Mierkinie – Wroceń Pobudka o 6:45, szybka kawa i smarowanie BenGayem – jesteśmy gotowi i to jeszcze z całą elektroniką naładowaną na maksa! Rowery nocowały w suchej i ciepłej stodole, ale sporo już przejechały, więc chociaż trochę przeczyściliśmy napęd i w drogę! Z oddali zerknęliśmy na Hańcze – najgłębsze jezioro w Polsce. Jechaliśmy drogami asfaltowymi, gdzie było kilka niezłych zjazdów, na jednym z nich zjechaliśmy z prędkością 61,5km/h, co było rekordem wyprawy. Na śniadanie zatrzymaliśmy się w Jeleniewie o godzinie 9:00. To był dzień, kiedy w planach mieliśmy nadrobienie dystansu. Chcieliśmy wykręcić jak najwięcej, żeby kolejnego dnia bez problemu zdążyć na pociąg. No ale „jak się człowiek spieszy to się diabeł cieczy”, na nowiutkiej, asfaltowej drodze „Krakowiak” łapie gumę. Chwila i zdjęte koło, nowa dętka zlokalizowana w sakwie, ale okazało się, że dętka była z wentylem Presta, a pompka była do wentyli samochodowych. Ja i „Warszawiak” mieliśmy koła 28’’, a „Krakowiak” 27,5’’, dlatego nie mogliśmy poratować dętką. Wielbłąd przy pakowaniu, ale od czego są łatki… Dwie spore dziury udało nam się skutecznie zakleić i po 45 minutach ruszyliśmy dalej z nadzieją, że dojedziemy do najbliższego sklepu rowerowego, czyli do Suwałk. Na szczęście po drodze nie było szutru ani kamieni i dojechaliśmy asfaltowymi drogami oraz ścieżkami rowerowymi. Kupiliśmy przejściówkę na wentyl i kilka nowych łatek dla spokoju. Ścieżkami rowerowymi z kostki brukowej przejechaliśmy Suwałki, a dalej tartanem dojechaliśmy do Jeziora Wigry. W oddali, na półwyspie wigierskim, widoczne są pięknie położone wieże kościoła Najświętszej Marii Panny. W Mikołajewie zrobiliśmy drugi skrót. Początkowo jechaliśmy Podlaskim Szlakiem Bocianim oznaczonym kolorem czerwonym, a potem rewelacyjną leśną drogą na Tobołowo. Tam zatrzymaliśmy się w sklepie, a w nim wszystko! Poza normalną spożywką, mogliśmy kupić robione przez właścicielkę ryby w zalewie lub wędzone, drożdżówki z malinami, jagodami lub twarogiem, a także baterie i nawet jak byśmy chcieli to sprzęt sportowo-rekreacyjny. To wszystko w jednym malutkim sklepiku! Spotkaliśmy tam też tubylca, którego zapytaliśmy o drogę. Początkowo mieliśmy jechać przez Podmacharce i Mołowiste, ale tubylec polecił drogę przez Serwy. Posłuchaliśmy, ale to był błąd! Nie dość, że dołożyliśmy kilka kilometrów to jeszcze był upadek! Zgadniecie kto? Oczywiście pechowy „Krakowiak” i to znowu na prostej asfaltowej drodze. Chwila dekoncentracji, lekkie zachwianie i gleba. Pozbierał się szybko, na pierwszy rzut oka tylko kilka zadrapań, rower też cały, także po chwili ruszyliśmy dalej. Niestety z kilometra na kilometr nadgarstek coraz bardziej puchł i „Krakowiak” coraz częściej jechał trzymając kierownicę jedną ręką. Dojechaliśmy do Kanału Augustowskiego i zakończyliśmy skrót. Wróciliśmy na Green Velo i lasami pojechaliśmy dalej. Lekko opadaliśmy z sił, więc trzeba było się zatrzymać na obiad. Na leśnym skrzyżowaniu mieliśmy dwie opcję: przez Studzieniczną na Augustów lub na Białobrzegi. I znów pojawił się tubylec, tym razem rowerzysta, który wyglądem i mową nieco przypominał nam Ivana Komarenko. Powiedział, że najbliżej można zjeść w Studzienicznej, więc nauczeni doświadczeniem, żeby nie słuchać tubylców pojechaliśmy na Białobrzegi, a potem odbiliśmy w prawo na Augustów. Po raz trzeci opuściliśmy Green Velo i po prawie 100km pedałowania o 16:30 znaleźliśmy niezłą pizzerie. Po niecałej godzinie, drogą nr 16, a potem 8, pojechaliśmy na Białobrzegi, a stamtąd równiutką drogą z tabliczkami Green Velo pomknęliśmy niezłym tempem na Dębowo. Wjechaliśmy do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Znów problemy ze sklepem i noclegiem, ale na brzegu Biebrzy spotkaliśmy dwóch wędkarzy, walczących właśnie ze szczupakiem. Pewne info: sklep w Dolistowie. Mieliśmy sporo sił, ale ręka „Krakowiaka” nie wyglądała dobrze. Coraz większa opuchlizna mocno ograniczyła ruchomość nadgarstka. Pojechaliśmy dalej i rozpoczął się jeden z najpiękniejszych etapów naszej wyprawy. Drogą szutrową jechaliśmy wzdłuż Biebrzy, a wokół aż po horyzont rozpościerały się malownicze łąki pełne wysokich traw. Pięknie, po prostu pięknie! Przejeżdżamy jeszcze drewnianym mostem na lewy brzeg rzeki i wjechaliśmy do Dolistowa. Szybkie zakupy zrobione i poszukiwania noclegu rozpoczęte. Każdy mówił, żebyśmy pojechali obok kościoła w kierunku Biebrzy. Tam był MOR, plaża, toalety i prysznice. Wydawało by się, że to idealne miejsce, ale była także budka z jedzeniem i cała masa tutejszej młodzieży, relaksująca się w sobotni wieczór nad rzeką przy piwku. Szukaliśmy dalej, na podwórko za bardzo nie chcieli nas przygarnąć, ale kilka osób wspomniało o polu namiotowym we Wroceniu. Faktycznie, było nawet kilka, stanęliśmy na pierwszym i byliśmy tam sami. Po chwili przyszli właściciele skasować 10zł od łebka. Miejscówka bardzo dobra: altanka ze światłem i gniazdkiem, palenisko i to wszystko tuż przy Biebrzy. Z „Warszawiakiem” rozbiliśmy biwak, a „Krakowiak” zrobił kolacje. Przed spaniem jeszcze okład z octu, który przez noc miał ściągnąć opuchliznę z ręki „Krakowiaka” i do śpiworów. Przejechaliśmy 142km, czyli sporo jak na jeden dzień na kilkudniowej wyprawie, ale jechało nam się bardzo dobrze, bo głównie asfaltami i po równym terenie – „Warszawiak” był zadowolony! . DZIEŃ 4: Łośtrożnie do Białegostoku 103km, Wroceń – Białystok Ostatni dzień wyprawy rowerowej zaczęliśmy też o godzinie 6:45. Octu już nie czuliśmy, ale podejrzewam, że namiot jeszcze przez kilka kolejnych biwaków zapachu się nie pozbędzie. Nadgarstek „Krakowiaka” w pełni sprawny, cała opuchlizna zeszła i w niepamięć poszły czarne scenariusze z poprzedniego wieczora o opuszczeniu szlaku Green Velo i pojechanie bezpośrednio na Białystok. Wyjechaliśmy o 8:00 i na przemian asfaltem i szutrem dojechaliśmy do Goniądza. Wjeżdżając do miasteczka czuliśmy się jak kowboje z amerykańskich westernów. Puste ulice i tylko czasami ktoś przez okno wyjrzał, ale w ten niedzielny poranek udało nam się znaleźć otwarty sklep. Każdy zaopatrzył się w zapas wody i wykupił produkty na śniadanie, które przygotowaliśmy sobie, jak zwykle, w MORze. Przy śniadaniu towarzyszyła nam raperska muzyka puszczana w samochodzie chłopaczków, którzy z piwkiem już zaczynali imprezę. Przejechaliśmy obok jednej z największych i nigdy nie zdobytej Twierdzy w Osowcu, broniącej zachodnich granic Imperium Rosyjskiego. Następnie dojechaliśmy do „Carskiej Drogi”, gdzie co chwilę stoi znak z prośbą o „Łośtrożną jazdę”. Odcinek ten biegnie przez Biebrzański Park Narodowy i jest znany ze spotkań z łosiami. My żadnego nie spotkaliśmy, ale za to mijaliśmy wiele zaskrońców wygrzewających się na asfalcie. Droga była równa i gładka, dlatego narzuciliśmy niezłe tempo. Czułem się jak znany, szwajcarski kolarz Fabian Cancellara, który słynie ze znakomitej jazdy na czas. „Warszawiak” nawet pierwszy raz na wyprawie wrzucił trzeci bieg na przedniej przerzutce! 33 kilometrów minęło błyskawicznie i za mostem nad Narwią zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek. Następnie pojechaliśmy na Tykocin, przez 19km znów na przemian szutry i drogi asfaltowe, a nawet odcinki z „kocimi łbami”, gdzie nas nieźle wytrzepało. W Kiermusach przejechaliśmy obok kompleksu historyczno-wypoczynkowego oraz obok pierwszej w Polsce prywatnej zagrody żubrów. W Tykocinie, na reprezentacyjnym barokowym rynku, uzupełniamy bidony i korzystamy z ostatniego skrótu. Asfaltem przez Saniki dojeżdżamy do wiaduktu nad drogą S8 w miejscowości Rzędziany. Za wiaduktem z powrotem wjeżdżamy na szlak Green Velo. Jechaliśmy chwilę asfaltem, a potem szutrem granicą Narwiańskiego Parku Narodowego. Przejechaliśmy przez śluzę na Narwi i po raz pierwszy na trasie Green Velo jestem rozczarowany nawierzchnią. Ponad kilometrowy odcinek z płyt betonowych nie był dobry, ale widoki i całe otoczenie było już cudne. Następnie dojechaliśmy do skrzyżowania, gdzie prosto można było dojechać do kładki Śliwno-Waniewo, dzięki której można było się przeprawić przez rozlewiska Narwi, używając siły własnych rąk. My jednak zgodnie z oznaczeniami szlaku skręciliśmy w lewo i wjechaliśmy na gładziutką asfaltową ścieżkę rowerową, która doprowadziła nas prosto do Białegostoku. W mieście rzuciła się w oczy niezła infrastruktura rowerowa oraz cała masa rowerzystów. Pojechaliśmy w kierunku ul. Lipowej i o 15:30 byliśmy już na deptaku w centrum miasta. Trafiliśmy akurat na Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej organizowany przez PTTK. Spokojnie zjedliśmy obiad i żółwim tempem przemieściliśmy się na Dworzec PKP, gdzie o 17:50 odjechaliśmy pociągiem do Warszawy. . PODSUMOWANIE Czterodniowa wyprawa rowerowa zakończyła się sukcesem. Przejechaliśmy 502km po pięknych przyrodniczo terenach. Towarzysze też dali radę, a jeszcze niedawno ich najdłuższy wyjazd rowerem miał 80km! „Warszawiak” trochę ponarzekał, „Krakowiak” miał pecha, ale wytrzymali trudy wyprawy i wydaje mi się, że jeszcze trochę by przejechali. WSCHODNI SZLAK ROWEROWY „GREEN VELO” Green Velo – tyle ostatnio się o nim słyszało. Opinie widziałem bardzo złe i nieco lepsze, a tych bardzo dobrych było malutko. Oznakowanie na szlaku jest znakomite! Spotkaliśmy 4 rodzaje znaków: standardowe Green Velo oznaczające szlak, odległościowe, a także informujące o większych podjazdach/zjazdach oraz o MORach. Wszystkie tabliczki dobrze widoczne w jaskrawo pomarańczowym kolorze. Na palcach jednej ręki możemy zliczyć miejsca, gdzie brakowało znaku i musieliśmy spojrzeć na mapę. Jeżeli chodzi o nawierzchnię to prawie wszystkie odcinki były minimum dobre, ale jeden, jednokilometrowy przez Narwiański Park Narodowy był słaby, bo z nierównych płyt betonowych. Charakterystyczną cechą Green Velo są długie odcinki prowadzące po niezmiennej nawierzchni. Szczególnie w województwie warmińsko-mazurskim jak już się wjechało np. na asfaltową ścieżkę rowerową to się nią jechało przez kilkanaście kilometrów. Bardzo dużo, bardzo dobrych ścieżek rowerowych, które są wylane asfaltem i jazda nimi to prawdziwa przyjemność. Szutry też dobrze przygotowane, choć niektóre odcinki były trochę zniszczone przez maszyny rolnicze. Jechaliśmy podczas pięknej pogody, było sucho, więc nie wiem jak te odcinki wyglądają po kilka dniach deszczu. Szlak Green Velo prowadzi przez tereny raczej mało wymagające. Nie było dużych i długich podjazdów. Województwo warmińsko-mazurskie bardziej pofalowane i znalazło się kilka górek, natomiast województwo podlaskie płaskie i idealnie nadające się na wyprawy rowerowe z dziećmi. Najlepszym miejscem do odpoczynku na trasie Green Velo jest MOR. Miejsca Obsługi Rowerzystów zlokalizowane są średnio co 9km, czyli bardzo często. Możemy je spotkać w miastach, wsiach a także na kompletnym odludziu. Są czyste i ładne, pod wiatą lub z boku stoi stół i ławki, na ściance wisi mapka szlaku, obok są stojaki do rowerów i często też toaleta. Północno-wschodnia Polska to przepiękne miejsca. Najbardziej w pamięci utkwił mi Biebrzański Park Narodowy w województwie podlaskim. Piękna Biebrza i jej rozlewiska to najlepszy odcinek podczas naszej wyprawy. Zachwycaliśmy się też mostami w Stańczykach, Jeziorem Czarnym i terenami wokół niego, Jeziorem Wigry, Narwią bocianami i polami rzepaku. Ciekawym miejscem jest też trójstyk granic, a także miasta: Białystok i Bartoszyce. … a jak wygląda Green Velo na Podkarpaciu? Poczytajcie ZnajKraj! Zdecydowanie warto wybrać się na wschodni szlak rowerowy Green Velo. Odcinek z Bartoszyc do Białegostoku oceniam na piątkę i z czystym sumieniem mogę go polecić. Pytając „Warszawiaka” i „Krakowiaka”: Green Velo czy Green Failo? Bez zająknięcia odpowiedzieli: Green Velo! Green Velo 3:0 Green Failo . GALERIA ZDJĘĆ Z GREEN VELO Stamtąd szlak kieruje się na zachód i, wiodąc krętymi drogami Pogórza Przemyskiego, pozwala podziwiać niemal górskie pejzaże i malowniczo wijącą się między łagodnymi wzniesieniami rzekę San. Następnie docieramy do Rzeszowa, a potem do dwóch wyjątkowych miejsc: Łańcuta ze słynnym zamkiem i Leżajska, gdzie Green Velo po raz Green Velo czyli inaczej „Trasy rowerowe w Polsce Wschodniej” to projekt trasy rowerowej o długości około 2000 kilometrów, która biegnie przez województwa Polski Wschodniej: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie. Spis treści (kliknij by przejść)Informacje o szlaku Green VeloGreen Velo – Miejsca obsługi rowerzystówGreen Velo to różnorodność krajobrazowaŻuławy WiślaneMazurySuwalszczyznaBiebrzańskie BagnaLubelska kraina BuguPodkarpacieZiemie ŚwiętokrzyskieGreen Velo na LubelszczyźnieAtrakcje turystyczne Lubelskiego Green VeloOBIEKTY SAKRALNE:OBIEKTY KULTURY:REKREACJA:Film promocyjny Green VeloMapa Green Velo Informacje o szlaku Green Velo Szlak Green Velo zaczyna się w Elblągu, prowadzi wzdłuż Zalewu Wiślanego i przebiega przez Frombork a następnie dociera do Braniewa. Dalej prowadzi przez Warmię oraz Mazury w kierunku Suwalszczyzny, mijając Puszczę Augustowską. Na Podlasiu zaczyna się kilkusetkilometrowy odcinek wiodący wzdłuż granic z Białorusią i Ukrainą. Po drodze przejedziemy przez tereny trzech parków narodowych: Biebrzańskiego, Białowieskiego i Narwiańskiego. Dalej Green Velo biegnie przez Naszą Lubelszczyznę, odwiedzając malownicze tereny nadbużańskie z sanktuariami różnych wyznań: w Kostomłotach, Kodniu i Jabłecznej, oraz miasta wielu kultur: Chełm i Włodawę, by opuścić Lubelszczyznę na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego. Mapa szlaku Green Velo – kliknij by powiększyć, źródło: W województwie podkarpackim, w drodze do Przemyśla odwiedzamy dwie piękne drewniane cerkwie: w Radrużu oraz w Chotyńcu. Następnie zwiedzimy Pogórze Przemyskie oraz Dolinę Sanu by przez wsie Pogórza Dynowskiego dotrzeć do Rzeszowa, a potem przez Łańcut i Leżajsk do rzeki San. Za rzeką Green Velo biegnie do Sandomierza, a stamtąd przez pogórza świętokrzyskie do Kielc. W końcowym etapie szlak mija Oblęgorek i dociera do Gatnik koło Sielpi Wielkiej, by zakończyć swój bieg w Końskich. Prawie 580 kilometrów (29% długości trasy) szlaku to odcinki prowadzone przez tereny leśne, a około 180 km to ścieżki znajdujące się w dolinach rzek. Przez wały przeciwpowodziowe i nieczynne nasypy kolejowe, z których rozpościerają się przepiękne widoki jechać będziemy około 70km. Green Velo – Miejsca obsługi rowerzystów Miejsca obsługi rowerzystów to zagospodarowane miejsca wypoczynkowe posiadające odpowiednią infrastrukturę – stojaki rowerowe, wiaty, toalety i kosze na śmieci. Obiekty zostały rozlokowane proporcjonalnie wzdłuż całego szlaku, w odległości od 5 do 50 km od siebie. Na szlaku znajdują się też liczne wypożyczalnie rowerów, miejsca serwisowe czy nawet obiekty gastronomiczne. Miejsce obsługi rowerzystów na szlaku Green Velo Green Velo to różnorodność krajobrazowa Wystarczy zerknąć na mapę szlaku Green Velo, aby zobaczyć, przez jak wiele regionów przebiega ta trasa. Dzięki wschodniemu szlakowi rowerowemu poznamy cały wschodni przekrój krajobrazowy i kulturowy. Żuławy Wiślane Początkowy odcinek szlaku Green Velo zaczynający się na Żuławach Wiślanych i wiodący ku Wiślanemu Zalewowi to niezwykle urokliwy odcinek. Miejsce to czaruje przede wszystkim kontrastem szeroko rozlanej wody i wyniesionych niemal 200 metrów nad nią zalesionych wzgórz. Dalej trasa prowadzi przez Frombork ze słynną katedrą – miejscem gdzie przez długi czas mieszkał Mikołaj Kopernik. Dalej szlak biegnie przez ogromne przestrzenie Warmii gdzie dominują ciągnące się po horyzont złociste łany zbóż. Mazury Dalej zobaczymy Mazury, krainę która jeszcze niedawno znajdowała się w finale konkursu na siedem cudów natury. Mazury to przestrzeń wyczarowana z wody i obłoków, gdzie niebo i jeziora zdają się ze sobą stykać, tworząc przepiękny widok. Na mazurach nie tylko przyroda jest ciekawa, spotkamy tutaj wiele atrakcji takie jak niedokończone śluzy sprzed II wojny światowej w Leśniewie Górnym na Kanale Mazurskim czy też piramidę będącą grobowcem rodziny Fahrenheitów. Suwalszczyzna Dalej szlak Green Velo zaprowadzi nas do styku trzech granic: Polski, Litwy oraz Rosji by podążyć w kierunku Suwalszczyzny, która słynie z niezwykłej różnorodności. W północnej części regionu znajdziemy ogrom pół uprawnych, lasów oraz jezior z najgłębszym jeziorem w Polsce – Hańcza. Na południe od tego miejsca rozlega się Puszcza Augustowska na terenie, którego znajduje się przepiękne jezioro Wigry, słynny klasztor pokamedulski oraz najdłuższy zabytek w Polsce – Kanał Augustowski. Biebrzańskie Bagna Następny etap szlaku Green Velo to Bagna Biebrzańskie, na których co roku gniazdują tysiące ptaków i gdzie znajduje się niezdobyta Twierdza – Osowiec. Biebrzański Park Narodowy to nie jedyny park na trasie Wschodniego Szlaku Rowerowego. Po drodze przejedziemy jeszcze przez krainę żubra czyli Białowieski Park Narodowy oraz Polską Amazonię czyli Narwiański Park Narodowy. Lubelska kraina Bugu Kolejne kilometry szlaku Green Velo kierują ku naszej Lubelszczyźnie, spory odcinek szlaku pokonamy jadąc wzdłuż rzeki Bug – naszej wschodniej naturalnej granicy. Po drodze poznamy nadbużańskie sanktuaria różnych wyznań oraz wielokulturowe miasta: Włodawę, Chełm oraz Szczebrzeszyn. Jadąc przez równinne Tereny Polesia Lubelskiego dotrzemy na Magiczne Roztocze. To pasmo malowniczych wzniesień porośniętych olbrzymimi lasami jodłowo-bukowymi. Ta kolorowa kraina to jedno z najcenniejszych i najpiękniejszych miejsc w Polsce, znajduje się tutaj Roztoczański Park Narodowy. Podkarpacie Dalsza część trasy prowadzi już na województwo Podkarpackie gdzie obiera swój kierunek ku zachodowi przemierzając wspaniałe krajobrazowo tereny Pogórza Przemyskiego i Doliny Sanu, mijając kilka okazałych drewnianych cerkwi znajdujących się na Szlaku Ikon. Ziemie Świętokrzyskie Szlak Green Velo prowadzi dalej w kierunku jednego z najpiękniejszych miast położonych nad Wisłą – Sandomierza. Dalej przejedziemy obok Gór Świętokrzyskich docierając do Kielc, gdzie zobaczyć można wiele zabytków, muzeów oraz rezerwatów. W końcowym etapie szlak Green Velo biegnie w okolicy urokliwego pałacyku Henryka Sienkiewicza w Oblęborku w kierunku ostatniego punktu – miasta Końskie. Green Velo na Lubelszczyźnie W woj. Lubelskim szlak prowadzi od granicy z województwem podlaskim (w miejscowości Gnojno czeka nas przeprawa przez Bug) przez miejscowości: Terespol, Sławatycze, Włodowa, Wola Uhruska, Chełm, Krasnystaw, Szczebrzeszyn, Zwierzyniec, Józefów do granicy z woj. podkarpackim w miejscowości Maziły (gmina Susiec). Janów Podlaski – Janów Podlaski to miejscowość słynąca z hodowli koni czystej krwi arabskiej, co roku odbywają się tu aukcje koni, które przyciągają hodowców i wystawców z całego świata. Założona w 1817 państwowa stadnina koni to najbardziej znana i najstarsza stadnina w Polsce. Stadnina w Janowie Podlaskim Kostomłoty – Miejscowość znana dzięki Sanktuarium Unitów Podlaskich, drewnianej greckokatolickiej cerkwi utworzonej w XVII w. jako kościół unicki. Kodeń – Sanktuarium maryjne z cudownym wizerunkiem Madonny de Guadalupe, wykradzionym przez Mikołaja Sapiehę z kaplicy papieskiej w Rzymie. Świątynia została odbudowana po tym jak została spalona w czasie potopu szwedzkiego. Jabłeczna – Miejscowość słynie z monasteru Św. Onufrego, uważanego za najstarszy zabytek prawosławia na ziemiach polskich, do korego corocznie przybywa dziesiątki tysięcy pielgrzymów, aby uczestniczyć w uroczystościach liturgicznych. W świątyni znajduje się cudowna ikona świętego, która zgodnie z tradycją miała przypłynąć do Jabłecznej niesiona przez fale Bugu. Włodawa – Nadbużańskie miasteczko, w którym do dziś można odczuć klimat przenikających się i współistniejących religii i kultur: katolicyzmu, prawosławia i judaizmu. O bogatej przeszłości świadczą zabytkowe budowle: kościół katolicki pw. św. Ludwika, cerkiew Narodzenia NMP oraz zespół synagogalny. Sobibór – Sobiborski Park Krajobrazowy, powstały w 1983 roku, którego cechą charakterystyczną są rozległe równiny porośnięte lasami, charakteryzującymi się śródleśnymi jeziorami i torfowiskami. Chełm – Jedno z najważniejszych miast na Lubelszczyźnie, które znane jest z zabytkowej architektury i bogatej kulturowości. W Chemmie można zobaczyć Bazylikę NMP, kościół Rozesłania Apostołów, podziemia kredowe, związane z działalnością gospodarczą mieszczan oraz liczne muzea świadczące o bogatej historii miasta. Krasnystaw – Miasto nad rzeką Wieprz leżące przy szlaku wiądącym na Ruś, znane z częstych odwiedzin króla Władysława Jagiełły. W epoce Jagiellońskiej był najprężniejszym ośrodkiem Ziemi Chemłmińskiej. Dziś, Krasnystaw to stolica polskich chmielarzy i piwowarów – od ponad 30 lat spotykają się tu we wrześniu na „Chmielakach Krasnostawskich”. Zamość – Zamość jest prawdopodobnie najdoskonalszą w skali nie tylko polskiej, ale europejskiej i światowej, realizacją koncepcji „miasta idealnego”, to jest pięknego i mądrze urządzonego, według zasad włoskich renesansowych założeń urbanistycznych. Rynek w Zamościu Szczebrzeszyn i Roztoczański Park Narodowy – Utworzony w 1974 r., Roztoczański Park Narodowy chroni cenne lasy Roztocza Środkowego. Znajdują się tu różne środowiska leśne – od torfowisk przez olsy, łęgi i grądy po typowe dla Karpat bory jodlowo-bukowe. Przez park prowadzą liczne szlaki turystyczne. Roztocze Atrakcje turystyczne Lubelskiego Green Velo OBIEKTY SAKRALNE: Sanktuarium maryjne w Orchówku Orchówek, niegdyś nadbużańskie miasto z portem, a obecnie południowe przedmieście Włodawy, słynie z poagustiańskiego kościoła św. Jana Jałmużnika, wzniesionego w latach 1770–1777 według projektu Pawła Fontany. Późnobarokowa świątynia jest sanktuarium maryjnym z otoczonym kultem obrazem Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem. Poniżej sanktuarium urządzono spacerowy bulwar nad starorzeczem Bugu. Cerkiew prawosławna i skansen budownictwa Chełmszczyzny i Podlasia w Holi Cerkiew św. Antoniego Peczerskiego została zbudowana w 1702 roku jako świątynia unicka. Obecnie należy do Kościoła Prawosławnego, będąc cerkwią filialną parafii w Horostycie. Drewniany budynek o zrębowej konstrukcji, kryty dwuspadowym dachem, ma w sąsiedztwie niewielki Skansen Kultury Materialnej Chełmszczyzny i Podlasia, z wiatrakiem koźlakiem oraz kilkoma obiektami tworzącymi wiejską zagrodę. Cerkiew prawosławna Narodzenia Najświętszej Marii Panny we Włodawie Cerkiew Narodzenia Najświętszej Marii Panny wzniesiona została w pierwszej połowie XIX wieku jako świątynia unicka. Od momentu likwidacji unickiej diecezji chełmskiej cerkiew jest prawosławna. Klasycystyczna budowla reprezentuje styl bizantyjsko-ruski. We wnętrzu zgromadzono ikony i fragmenty ikonostasów z niezachowanych do dziś cerkwi, z Sobiboru i Holeszowa. Zespół synagogalny – obecnie Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego we Włodawie We wnętrzu Wielkiej synagogi zachowała się bogato zdobiona neobarokowa szafa ołtarzowa Aron ha-kodesz (z lat 30. XX w.). Dziś w zespole synagogalnym mieści się Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego eksponujące między innymi cenne zbiory judaików oraz organizujące znany Festiwal Trzech Kultur. Kościół św. Ludwika z klasztorem Paulinów we Włodawie Kościół, zaprojektowany przez Pawła Fontanę, należy do najwybitniejszych przykładów architektury sakralnej późnego baroku. Nawę główną na rzucie elipsy przykrywa kopuła, a elewację frontową flankują dwie wieże. Ściany i sklepienia pokrywają iluzjonistyczne freski, a w barokowo‑rokokowym wnętrzu zwracają uwagę figury ojców Kościoła. Przy kościele stoi okazały piętrowy budynek klasztorny, także z XVIII wieku. Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła – dawna cerkiew unicka w Hannie Kościół w Hannie powstał w pierwszej połowie XVIII wieku z fundacji Hieronima F. Radziwiłła jako cerkiew unicka. Wraz z likwidacją unickiej diecezji chełmskiej świątynię zamieniono na prawosławną i taką pozostała do 1918 roku. Skromny trójdzielny budynek wieńczy wysoki dach z trzema kopulastymi wieżyczkami, a we wnętrzu zwraca uwagę polichromia na płótnie przyklejonym do ścian i stropu. Sanktuarium św. Antoniego w Radecznicy Barokowy kościół i klasztor Bernardynów wzniesiono pod koniec XVII wieku według projektu Jana Linka, budowniczego fortyfikacji Zamościa. Do bazyliki, położonej na wysokim wzniesieniu zwanym Łysą Górą, prowadzą długie schody (102 stopnie podzielone na trzy kondygnacje). U stóp wzgórza znajdują się cudowne źródło i drewniana kaplica św. Antoniego „Na Wodzie”. Katedra z mauzoleum Zamoyskich w Zamościu Autorem projektu katedry był Bernardo Morando, architekt ówczesnego Zamościa, a fundatorem twórca miasta, hetman i kanclerz koronny Jan Zamoyski. Wspaniała świątynia w stylu renesansu lubelskiego była wotum za liczne zwycięstwa hetmana, mauzoleum rodu Zamoyskich i miejscem składania przysięgi przez kolejnych ordynatów. Dziś pełni funkcję katedry diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Synagoga z XVII wieku w Szczebrzeszynie Synagoga zbudowana w malowniczym Szczebrzeszynie, na Roztoczu Zachodnim nad rzeką Wieprz. Późnorenesansowa, z początku XVII wieku, została zrekonstruowana w latach 1957-1962, pokryta łamanym dachem polskim. Od roku 1965 stała się siedzibą Miejskiego Domu Kultury. sali widowiskowej zachował się kamienny portal, oprawa Aron ha-Kodesz – miejsce przechowywania Tory i inne elementy pierwotnego wystroju, takie jak ozdobny pas z wnękami arkadowymi. Obecnie we wnętrzu synagogi organizowane są comiesięczne wystawy i synagodze, która od 1965 roku jest siedzibą domu kultury, funkcjonuje Punkt Informacji Turystycznej. OBIEKTY KULTURY: Dawny pałac myśliwski Zamoyskich w Adampolu Pałac myśliwski Zamoyskich, wybudowany w 1928 roku według projektu Jana Koszczyc-Witkiewicza, urzeka eklektyczną architekturą i detalami zdobniczymi, w części pochodzącymi ze zniszczonego pałacu w Różance k. Włodawy. We wnętrzach znaleźć można oryginalne malowidła ścienne i marmurowe kominki. Dziś w obiekcie, położonym w parku z początku XX wieku, mieści się szpital. Pozostałości zespołu pałacowo-parkowego i kościół parafialny w Różance W rozległym kilkunastohektarowym parku możemy oglądać pozostałości dawnego zespołu pałacowego Pociejów z początku XVIII wieku. Wspaniała rezydencja, nazywana Wersalem północy, została zniszczona w czasie I wojny światowej. Po pałacu pozostały piwnice i jeden z pawilonów oraz budynki folwarczne. W centrum wsi warto zobaczyć także neogotycki kościół parafialny z początku XX wieku, ufundowany przez Zamoyskich. Zagroda Sitarska i Muzeum Regionalne w Biłgoraju Miasto na skraju Puszczy Solskiej, założone w 1578 roku, już w XVII wieku stało się znanym ośrodkiem sitarskim z własnym cechem rzemieślniczym. Historię sitarzy popularyzuje oryginalna Zagroda Sitarska, z domem z 1810 roku, pracownią i drewutnią. Skansen jest filią regionalnego Muzeum Ziemi Biłgorajskiej, w którego zbiorach znajdują się kolekcje litografii G. Pillatiego i broń partyzancka. Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego mieści się w XIX-wiecznym dworze, w którym pisarz wychowywał się pod opieką dziadków – Malskich, i do którego wielokrotnie wracał we wspomnieniach. W zbiorach znajdują się rękopisy, wydania dzieł pisarza, jego rysunki, fotografi Szlaki rowerowe w Małopolsce - spis treści. Velo Dunajec - z Zakopanego do Tarnowa. Szlak rowerowy wokół Tatr. EuroVelo 11 - z Krynicy-Zdrój do Nowego Sącza. Velo Czorsztyn - przez Czorsztyn i Niedzicę. Wiślana Trasa Rowerowa - z Oświęcimia przez Kraków. Rowerowy Szlak Orlich Gniazd. Velo Dunajec. Powiedzenie, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, sprawdza się w tym przypadku wręcz podręcznikowo. Gdyby wszystko szło jak po maśle, wszyscy zaangażowani w projekt staliby w kolejce do szampana. Ale tak nie jest… i szczerze współczuję Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego, która jest matką tego projektu i odpowiada za działania promocyjne, a co za tym idzie, jest bombardowana również argumentami osób słusznie niezadowolonych z przebiegu trasy, z jakości nawierzchni, z oznakowania, z błędów i pomyłek… za co nie są odpowiedzialni. Bo zanim się wyleje żale, pasowałoby się dowiedzieć kto za co odpowiada i zanim się wystrzeli, kierować lufę w odpowiednią stronę. 1. Kto odpowiada za wyznaczenie trasy przebiegu szlaku Green Velo? Każde województwo robiło to na własną rękę. Każde województwo miało w tym zakresie pełną dowolność. Trasa przebiegu szlaku jest najczęściej efektem współpracy regionalnej organizacji turystycznej w danym województwie z jednostkami samorządowymi (władzami wojewódzkimi i gminnymi). Część województw poprowadziła szlak wzdłuż najważniejszych atrakcji turystycznych (jak np. województwo podlaskie), inne z ich pominięciem (tłumacząc, że tych najważniejszych nie trzeba już bardziej promować, warto za to wypromować te mniej znane). 2. Dlaczego szlak biegnie wzdłuż ruchliwej drogi a nie malowniczym lasem obok? W Polsce nie ma terenów bezpańskich. Każdy kawałek ziemi ma swojego właściciela. Jeśli nie jest nim osoba fizyczna ani firma, może nim być gmina, mogą być Lasy Państwowe, może być kościół itd. To, że nam się wydaje, że lepiej byłoby poprowadzić szlak inną drogą, wcale nie oznacza, że to byłoby możliwe do zrealizowania. Czasem jest niemożliwe (bo właściciel kawałka ziemi powie nie, bo nie), a czasem po prostu bardzo drogie i nie mieści się w założonym budżecie. Łatwiej, taniej i szybciej jest poszerzyć istniejącą drogę o dodatkowy pas lub po prostu wbić znaki bez poszerzania czegokolwiek, niż budować nową drogę przez lasy, pola i łąki. Jeśli interesują Was konkretne odcinki i macie zastrzeżenia do ich przebiegu, bombardujcie pytaniami władze gminne, bo to one są odpowiedzialne za tego typu decyzje. 3. Dlaczego całość nie jest pokryta asfaltem? Nie jest i moim zdaniem nie powinna być. Fajny szlak, to szlak urozmaicony, a jednym z elementów urozmaicenia jest nawierzchnia. Mi osobiście podoba się to, że czasem jadę po asfalcie, czasem po ubitej ścieżce przez las, czasem szutrem, szczególnie jeśli pokonuje się większe dystanse. Wszystko to podoba mi się do momentu, kiedy nie ugrzęznę w piachu, lessie albo borowinie, a i takie odcinki niestety bywają. Z pytaniem dlaczego nawierzchnia tych odcinków nie jest dostosowana do potrzeb rowerzystów, odsyłam do… władz gminnych. 4. Skąd się biorą opóźnienia w realizacji projektu? Przyczyn jest wiele. Pierwszą i najważniejszą – priorytety władz w realizacji poszczególnych projektów. Drugą – niedoszacowanie kosztów realizacji. Trzecią – wojenki polityczne i nierzadkie akcje polegające na zmianie podwykonawców lub koncepcji wraz z przejęciem stołka przez nowego włodarza. Żałosna polityczna rzeczywistość. 5. „Green Velo nie jest green” Z taką opinią się spotkałam. Jednym przeszkadza to, że wdychają spaliny samochodów, innym z kolei to, że wycina się drzewa pod ścieżki rowerowe. No cóż… wszystkim się nie dogodzi. Mi drzew nie jest szkoda. Polska gospodarka leśna jest na tyle dobrze zorganizowana, że wycinka odrobiny drzew w lesie czy zagajniku nikomu nie zaszkodzi. Jeśli jednak kogoś to boli, to odsyłam do… władz samorządowych. 6. „Wykorzystano istniejące już drogi rowerowe i zafakturowano” To jest zarzut bardzo często pojawiający się w internecie. Prawdą jest to, że duża część trasy, ok. 70%, biegnie zastanymi szlakami rowerowymi, które ze sobą połączono i wyznakowano. Ale na tym się nie skończyło. Standardem są MORy co kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów. Czegoś takiego wcześniej na tych terenach nie było – trzeba było zorganizować pod nie teren i wybudować. MORy są różne. Ich standard i wyposażenie to znowu efekt decyzji na szczeblu wojewódzkim. Część MORów to po prostu zadaszone wiaty ze stołami i ławkami, koszami na śmieci i stojakami rowerowymi, ale są i takie, które są wyposażone w sanitariaty, pola namiotowe, hotspoty i inne udogodnienia. To wszystko kosztuje.
Szlak Green Velo jest do tego doskonałym narzędziem, gdyż przecina z północy na południe cały ten obszar. Jednak, aby zobaczyć najciekawsze miejsca, trzeba zjechać z trasy głównej na przykład w kierunku Woźnejwsi i leśniczówki Grzędy w północnej części Biebrzańskiego Parku Narodowego. Znajduje się tam obszar ochrony
Kładka Śliwno Waniewo to nic innego jak drewniany pomost poprowadzony nad rzeką Narew i jej rozlewiskami pomiędzy miejscowościami Śliwno a Waniewo. Nie jest to jednak zwyczajny pomost, lecz kładka pełna niespodzianek i pięknych widoków. źródło:
\n \nkładka rowerowa śliwno waniewo green velo wschodni szlak rowerowy

Wycieczki rowerowe to idealny pomysł na spędzanie aktywnie wolnego czasu od wczesnej wiosny do nawet późnej jesieni. Miłośnicy jednośladów znajdą wiele ciekawych szlaków w naszym kraju. Warta uwagi jest najdłuższa trasa rowerowa w Polsce, czyli Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo, mający blisko 2000 km długości i przebiegający przez pięć województw: warmińsko-mazurskie

Napisane: 28 październik 2015. Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo. Miś na miarę naszych możliwości czy szansa na promocję i rozwój turystki rowerowej w Polsce wschodniej? Przede wszystkim chciałbym zacząć od jednej chyba najistotniejszej kwestii bo w wyobrażeniu wielu osób Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo to asfaltowa ścieżka zaczynająca się w Województwie Świętokrzyskim a kończąca się w Województwie Warmińsko-Mazurskim, otóż nie. Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo to przewidywane 1980 km trasy rowerowej wiodącej przez zarówno nowo wybudowane ścieżki rowerowe jak i adaptację istniejących, drogi o mniejszym natężeniu ruchu o różnej nawierzchni, wały przeciwpowodziowe oraz nieczynne nasypy kolejowe. Brzmi to całkiem nieźle w teorii ale jak jest w praktyce. Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo to projekt o wartości 274 mln złotych realizowany przez pięciu beneficjentów tj. Województwo Świętokrzyskie – 190km, Województwo Lubelskie – 350km, Województwo Podkarpackie – 430km, Województwo Podlaskie – 590km, Województwo Warmińsko-Mazurskie – 420km. Liderem projektu jest Województwo Świętokrzyskie, ale beneficjenci działają niezależnie, stąd stan prac nad budową trasy w danym województwie jest różny. Również po zakończeniu budowy trasy beneficjenci będą odpowiadać za utrzymanie tej cześć trasy, która znajduje się na ich spodziewać się więc, że nie wszystko będzie wyglądać tak pięknie, jak w teorii. Zwłaszcza, jeśli kurek z finansowaniem zostanie zakręcony, ponieważ nie ma żadnej gwarancji, że uda się uzyskać środki z kolejnej perspektywy. Dla przykładu wspomnę tu o Fortecznej Trasie Rowerowej Twierdzy Przemyśl, która około 2006 r. Miałem w tym roku okazję, by w części przejechać jej szlakiem. W trakcie jej budowy zamontowano ponad pół tysiąca różnego rodzaju tabliczek rowerowych, 12 tablic z przebiegiem trasy rowerowej i drogowskazy z nazwami fortów, z których widziałem może kilka, które pozostały. Oczywiście formalnie coś tam się tam cały czas dzieje wokół tematu, ale jakoś niespecjalnie dało się to odczuć z perspektywy zwykłego rowerzysty. Gdyby nie mapa i ręczna nawigacja wielu obiektów bym nie regionów na pewno wiele zyska w związku z poprowadzeniem przez nią Wschodniego Szlaku Rowerowego Green Velo. Jest to projekt ukierunkowany głównie na turystykę rodzinną więc nikt z dziećmi nie będzie pokonywał setek kilometrów, stąd mniej atrakcyjne odcinki mogą zostać zaniedbane. Jedna z atrakcji turystycznych zlokalizowanych w pobliżu szlaku Pamiętać też należy o tym, że Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo jest tylko zaproszeniem do odwiedzenia wschodniej Polski. Jego trasa nie wiedzie zazwyczaj przez centra miast ani bezpośrednio koło konkretnych atrakcji turystycznych, ale często w ich pobliżu. Sami decydujemy co chcemy zobaczyć a co nie. W ramach promocji Wschodniego Szlaku Rowerowego Green Velo pomimo niesprzyjającej pogody miałem okazję zapoznania się z częścią trasy w województwach podlaskim oraz warmińsko-mazurskim. To akurat jedne z dłuższych odcinków tej trasy, w związku z tym budowa trasy w dalszym ciągu trwa i ma zostać zakończona w r. Ilość pracy do wykonania przy takich przedsięwzięciach jest ogromna i jak to bywa w przypadku realizacji w ramach projektów unijnych w związku z formalnościami (procedury przetargowe itd.) spodziewam się, że są duże opóźnienia a do r. trzeba będzie podpisać protokoły odbioru inaczej środki finansowe na realizację projektu np. trzeba będzie zwracać. To częsta sytuacja, kiedy odbiera się i płaci za niewykonaną pracę bo projekt się kończy i trzeba go rozliczyć w konsekwencji czego nie można wymusić na wykonawcy dokończenia prac. Miejmy nadzieję, że takich sytuacji w tym przypadku nie będzie. Budowa ścieżki na odcinku Węgorzewo - Banie Mazurskie Wymienianie atrakcji na trasie sobie podaruję, bo od tego są wszelkiej maści foldery promocyjne, mapy i przewodniki również te, które zostały przygotowane w ramach projektu Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo. Swoją drogą mapy i przewodniki wykonane w ramach projektu są całkiem przyzwoite. 12 map i 12 przewodników tzw. „Królestw rowerowych”. W przewodnikach zostały zawarte między innymi takie informacje jak: mapa królestwa, atrakcje na szlaku, informacje o atrakcjach, mapa wycieczki, opcje wycieczki, informacje o wycieczkach oraz informacje praktyczne. Może to być dosyć przydatne zwłaszcza, że nie każdy na wakacjach będzie planował wycieczkę rowerową korzystając ze strony internetowej. O ile będzie łatwa dostępność do tych materiałów jestem jak najbardziej za. Asfaltowy fragment trasy w Wigierskim Parku Narodowym Co do nawierzchni trasy. Miałem okazję jechać odcinkami tras asfaltowych i szutrowych. Nie miałem okazji jechać ani wałami ani nieczynnymi nasypami kolejowymi. Część ścieżek asfaltowych powstała na potrzeby budowy szlaku a część istniejących ścieżek została włączona do szlaku. Asfaltowe ścieżki przeplatają się z szutrowymi. Z szutrowymi jest taki kłopot, że jednak w dosyć sporej części sąsiadują z terenami rolniczymi a co za tym idzie będą rozjeżdżane przez wszelkiej maści maszyny rolnicze co dało się już odczuć podczas jazdy nimi. Szutrowy fragment ścieżki, na którym da się już odczuć zniszczenia przez maszyny rolnicze Słabym elementem odcinków szlaku na których byłem jest jego oznaczenie. Zdarzały się miejsca w których przez długi czas na próżno można było rozglądać się za tabliczkami oznaczającymi szlak oraz takie w których „nadźgane” było tabliczek co kawałek zupełnie niepotrzebnie. Nie wspomnę już, że brakowało drogowskazów lub zdarzały się niejednoznaczne drogowskazy oraz brakowało np. informacji gdzie aktualnie się znajdujemy na tablicach powieszonych na MORach (Miejsce Obsługi Rowerzystów). Najważniejsze, że nie brakowało dużych tablic informujących w ramach jakiego projektu inwestycja została zrealizowana. Przykład oznakowania trasy Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo jest to ogromy projekt i bardzo trudny do zrealizowania. Nie twierdzę, że bym go lepiej poprowadził czy taniej wykonał. Dobrze się stało, że powstał choć na pewno wymaga jeszcze wiele środków finansowych oraz wykonania ogromnej pracy. Będzie solidną podstawą do pracy nad jego rozwijaniem i doskonaleniem. Moim zdaniem dalszy rozwój projektu powinien być oparty na szerokich konsultacjach z przedstawicielami środowisk lokalnych oraz przedstawicielami środowisk związanych z rowerzystami, bo przecież każdy ma jakieś oczekiwania względem tego typu projektów. Dla przykładu trasa przez Województwo Podkarpackie to jak wydanie pieniędzy na budowę chodnika na nowym osiedlu po którym nikt nie będzie chodził, bo ludzie i tak sami wydepczą ścieżkę w miejscu, które będzie im odpowiadało. Przygotowanie oznakowania w Suwałkach Parafrazując słowa z jednej z polskich komedii oby nie było tak, że Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa, jest na skalę naszych możliwości, my otwieramy nim oczy niedowiarkom, patrzcie to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo, i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest szlak społeczny, w oparciu o część instytucji, który sobie zgnije do jesieni na świeżym powietrzu i zrobi się wtedy protokół zniszczenia. Autor: Psychopaci rowerowiZdjęcia: własne Dodaj komentarz Najnowsze 79. Tour de Pologne Etap 1 - zapowiedź Soudal zaprasza na Tour de Pologne 2022 Szosowy Klasyk Obiszów już 30 lipca Bike Maraton w Obiszowie, Baba Jaga na gravelu. Gama opon MICHELIN XC do rowerów górskich . 241 385 475 397 466 347 487 233

kładka rowerowa śliwno waniewo green velo wschodni szlak rowerowy